Monster High Wiki
Pamiętnik Nefery de Nile CS

Okładka pamiętnika

Pamiętnik Nefery de Nile z linii 'Campus Stroll'.

Okładka[]

Oczywiście, że nie możesz czytać mojego pamiętnika... wieśniaku.

30 lipca[]

Ojciec zorganizował dziś dla mnie spotkanie z kolejną agencją modelek, ale niestety nie mogłam w nim uczestniczyć. Chyba musiałam zjeść coś, co nie zgodziło się ze mną zeszłej nocy, bo dziś rano poczułam się słabo i zdawało się, że dostrzegłam cień jakiegoś wyprysku na twarzy. Moi służący natychmiast przygotowali dla mnie awaryjne leczenie w spa i bałam się poruszyć, żeby mojej cery nie zdenerwowała zmiana wilgoci, która nastąpiłaby po opuszczeniu penthousu. Całe zdarzenie było niezwykle traumatyczne, a stało się jeszcze gorsze, gdy dowiedziałam się, że jakiś potwór, nie tak piękny i utalentowany jak ja, został wybrany przez agencję do ich nowej kampanii. Ojciec zadzwonił i był iście po królewsku zły na mnie, nawet po tym, jak mu wyjaśniłam potworne szczegóły mojej sytuacji. Straszył mnie, że się tu zjawi i osobiście doprowadzi mnie na następne spotkanie, jeśli ja nie, cytuję: "Przestanę wysuszać królewskiej kasy, nie dając nic w zamian". Mogę już nigdy nie podnieść się z takiego ciosu zadanego mojej psychice.

12 sierpnia[]

Wszystko jest już gotowe na jutrzejszy nocny festiwal. Każdy agent i top model otrzymał swoje zaproszenie i prośbę o potwierdzenie uczestnictwa. Najpotworniejsi projektanci wnętrz zadbali o każdy szczegół, catering i DJ będą jutro rano, aby się rozstawić i wykupiłam niższe piętro, żeby uniknąć potencjalnych problemów z sąsiadami. Moja obecność jako najbardziej bogatej i królewskiej gospodyni jest niepodważalna od… od zawsze. Jestem nieporównywalna do tych co przyjdą i tak będzie nadal. To ja rządzę.

13 sierpnia[]

To powinna być noc podczas której zwrócę inwestycje mojego ojca. Wszystko miało pójść po mojej myśli. MOJEJ! Początek był taki jaki być powinien. Dekoracje, jedzenie i muzyka zaczarowały wszystko wokół, a ja byłam w centrum tego czaru. Świeciłam niczym Słońce i każdy potwór, który tam był chciał być w mojej orbicie. Z wyjątkiem... z wyjątkiem błazeńskiej grupy potwornych modeli, którzy siedzieli na mojej kanapie stłoczeni wokół jakiejś książki. Nie wiem, dlaczego zaprosiłam ich na imprezę i nie pamiętam momentu ich pojawienia się, ale też tam byli. Poznałam ich, gdy po raz pierwszy przeniosłam się do miasta. Przypuszczam, że zwróciłam na nich wtedy uwagę dlatego, że zachowywali się tak jak ta grupka frajerek z Monster High, które były straszyciółkami mojej siostry. Wszyscy oni przybyli do Mediolanu na skrzydłach i w strachu, i pomimo mojej oferty zamieszkania razem ze mną w apartamencie na ostatnim piętrze nalegali, żeby mogli dzielić ze sobą takie miejsce, w którym mogliby sobie pozwolić na wszystko. Następnie postanowiłam zaoferować im korzyści płynące z mojej mądrości i przywództwa. Tylko, że oni nie chcieli. Nie, oni chcieli, żebym po prostu przyszła i "spędziła z nimi czas". Niby. Teraz siedzieli na kanapie przeglądając... MÓJ STRACHBUM... i śmiali się... ze mnie. Musieli śmiać ze mnie. Z kogo innego mogliby się śmiać? Wówczas cały pokój zaczął wirować i czułam jak wszyscy wskazywali na mnie i się śmiali... chyba musiałam zemdleć, gdyż jak wstałam było tak cicho, że mogłam usłyszeć dźwięk... sprzątania. Błądziłam po sypialni i natknęłam się na tych samych modeli. Pomagali sługom sprzątać po imprezie. Inne potwory poszły. Wszystko zostało zrujnowane - wszystko - z ich powodu. Chciałam krzyczeć, ale to byłoby takie... pospolite. Zamiast tego cicho poprosiłam ich, aby wyszli i powiedziałam, że słudzy dokończą sprzątanie. Nie kłócili się; po prostu wyszli, ale zanim zamknęły się drzwi ostatnia wychodząca, wilkołaczka z za jasnymi blond włosami i rozdwojonymi końcówkami powiedziała: "Też byłam kapitanem Strach-składu u siebie. Pomyśleliśmy, że to zabawne, że mamy ze sobą coś wspólnego." Wspólnego? Ja nigdy nie miałam z nikim nic wspólnego.

25 sierpnia[]

Nadal jestem w Mediolanie, ale wszystko jest zapakowane i jestem gotowa do wyjazdu. Powinnam była wyjechać już wczoraj, ale słudzy, których przysłał ojciec do spakowania mojego apartamentu byli bardziej leniwi niż ci, których przysłał do rozpakowywania moich rzeczy kiedy tu przyjechałam. Było tu zaledwie 10 pokoi - Na miłość Ra! - i byłam tu tylko przez rok. Teraz próbowali wymigać się tym, że winda się zepsuła i znoszenie wszystkiego na dół przez 15 kondygnacji schodów spowalnia ten proces. Jeden z nich miał nawet czelność podnieść wzrok kiedy ze mną rozmawiał. Cóż za zuchwałość! Ja bym go ukarała, ale ojciec zakazał mi dyscyplinowania sług. Jednak pewnego dnia będę królową i na pewno tego nie zapomnę.

26 sierpnia[]

Przed moim wyjazdem kazałam mojemu kierowcy zawieść mnie do straszliwego małego mauzoleum gdzie ta grupa błazeńskich modeli będzie się tłoczyć jak banda zombie dopóki nie zostanie "odkryta". Miałam do zostawienia specjalny prezent pożegnalny dla nich i choć normalnie uznałabym, że jest to praca dla moich sług w tym wypadku chciałam mieć pewność, że wszystko zostanie prawidłowo wykonane. Podczas wędrówki po schodach mogłam usłyszeć ich plotkowanie, w najbardziej małostkowy sposób, o przegranej modelce, którą wszyscy oni znali. Myślałam, że ich komentarze były nieco odkrywcze zwłaszcza, że prawdopodobieństwo że któreś z nich kiedykolwiek nawiedzało wybieg było śmieszne. Zapukałam do drzwi i czekałam... Słyszałam jak jakieś upiory w środku śmiały się i mówiły: "Tak, ale braki wielkoduszności zastępowała podłością." "I nie zapominaj o braku poczucia bezpieczeństwa." - dodał inny z grupy. Ciągle się śmiali gdy jakiś hiszpański gargulec, którego imienia nie pamiętam, ale którego nędzna cera była mi całkowicie znajoma wreszcie otworzył mi drzwi. Mauzoleum stało się tak ciche jak grobowiec gdy wszyscy oni siedzieli z rozdziawionymi ustami patrząc się na mnie. To się nigdy nie zestarzeje; efekt mojej osoby na bardziej niż pospolite potwory. Wreszcie gargulec odzyskał zmysły na tyle, żeby mnie rozpoznać. "Witaj Nefera, myśleliśmy, że wczoraj wyjechałaś". "Królewskość nie jest związana ograniczeniami harmonogramu." - odpowiedziałam. "Wyjeżdżam dzisiaj, ale zanim odejdę chciałam dostarczyć wam osobiście te zaproszenia. Są one do restauracji, o której mówiliście, że będzie pierwszym miejscem, w którym będziecie chcieli zjeść po tym jak otrzymacie swoją wielką szansę. Jak wiecie jest to najbardziej ekskluzywne miejsce i będzie tam stolik z waszymi imionami, który zarezerwowałam dla was na tą specjalną noc. Zostawiłam na parterze samochód do waszej dyspozycji i informacja o pierwszym kursie powinna być umieszczona na stoliku w ciągu dwóch godzin. To powinno dać wam wszystkim wystarczająco dużo czasu na zaprezentowanie się." Próbowali mi dziękować, ale ich wdzięczność jest tak daleka od mojego uznania jak moje piękno będąca ponad ich prostotą. "Wszystko ustalone" – powiedziałam idąc do mojego samochodu. Później, gdy samolot ojca uniósł się i światła Mediolanu zniknęły pod chmurami myślałam o deserze i śmiechu jaki teraz wydają z siebie ciesząc się luksusami i zastanawiałam się jakim cudem ta żałosna banda nieudaczników będzie kiedykolwiek w stanie spłacić rachunek, który przyniosą im do stolika.

31 sierpnia[]

Po kilku przystankach i zakupach po drodze wreszcie przylecieliśmy do domu. Niebo było czyste, bezksiężycowe. Pilot ojca ogłosił, że taka noc zapowiada deszcz meteorytów. Azura wygramoliła się z kryjówki na mojej ręce i patrzyła się przez okno akurat w tym momencie kiedy gwiazdy zaczęły spadać. Byłam raczej znudzona całym tym spektaklem dopóki nie zauważyłam małej grupki, która wydawała się spadać razem i z tą samą prędkością. Było tak aż do momentu, w którym większy i szybszy meteor pojawił się znikąd i rozbił małą grupkę, wysyłając ją spiralnie w ciemność. O tak, jestem w drodze do domu siostrzyczko, a ty i twoje małe szczęśliwe życie nawet nie mogą dojrzeć tego, że nadchodzę.